Szczerze, w moim głębokim poważaniu mieściły się obecnie wszystkie ambicje Marco. Odkąd sięgam pamięcią, po raz pierwszy zawalił trening, co odbije się również na mnie, bo Klopp poucza swoich podopiecznych, by 'nie pakowali się w związki, które zniszczą ich psychicznie', bo 'nie pozwoli, by jakakolwiek kobieta poróżniła ich ekipę'. Na deser przypadnie mi jeszcze rozjuszony Marcel, którego zaufanie wobec mojej osoby zapewne znów zostało zachwiane. Cholera, ciągle walczyłam, by nie popadać w konflikty, a przez jeden wybryk tego popaprańca oberwę podwójnie. Jesteś tępym chujem, Woody, ale będę cię kochać, choćby to uczucie miało mnie zabić. Możemy nawet uzgodnić pieprzony kompromis, tylko zacznij ze mną rozmawiać. Normalnie.
~~~
"-Zostaw mnie. Jesteś kolejnym błędem w moim życiu, Reus. Nie chcę cię znać, brzydzę się tobą.
-Ktoś tutaj był?
-Tak... Nie... Nie wiem... Chcę... On...
-Co on? Jaki on? Przyznaj, z kim się spotkałaś? Lena, nie zasypiaj, błagam. Nie zniosę tej niepewności."
Poruszyłam nogą i ujrzałam ciepły, bawełniany koc, otulający moje ciało pomimo ciepłej pory. Zmarszczyłam czoło, bowiem poprzednio leżał na półce w garderobie Marco. Podniosłam wzrok i uzyskałam odpowiedź. Drzwi balkonowe były uchylone, a chłopak stał na zewnątrz, opierając się o balustradę. Wymachiwał butelką wody i obracał w palcach klucze do swojego wozu. Nie przypominał skacowanego wraku człowieka, wręcz przeciwnie - postarał się o codzienną, najprostszą wersję siebie. Być może Robin wylał mu na głowę wiadro lodu albo poprzestawiał niektóre kości mózgowia. Nieważne. Tradycyjna twarz dortmundzkiej 'jedenastki' odżyła i zamierzałam to wykorzystać. Planowałam podejść go dyskretnie i bezszelestnie, lecz gdy zsuwałam nogi z sofy, przez moją nieuwagę na panele spadł pilot do telewizora. Przeklęłam cicho, gdy zaalarmowany odwrócił się w moim kierunku, po czym bez wahania wszedł do środka. Mój spontaniczny cel legł w gruzach, bo nie wiedzieć czemu, wstałam energicznie i skierowałam się do sypialni. Zdążył złapać moją rękę. Wyszarpnęłam ją, ale nie poddał się. Usiadł obok na łóżku i natychmiast schował moje ciało w swoich ramionach, nie pytając dosłownie o nic.
-Nie będę udawał, że nic się nie stało. - oświadczył, przerywając uciążliwą ciszę. -Pozostało mi odebranie nagany jedynie od ciebie, więc czekam.
-Oczekujesz, że powiem ci kilka przykrych zdań, żeby mi ulżyło? Bez sensu. Najchętniej dałabym ci teraz w twarz, ale niegdyś postąpiłam w identyczny sposób i nie prawiłeś mi morałów. Kara od trenera nauczy cię porządku.
-Odsunął mnie od składu na najbliższy sparing. - bąknął, przeczesując celująco ułożone włosy. Boże, nie opuściłby bez tego rytuału swoich czterech kątów nawet w stanie nietrzeźwości. -Gniewasz się?
-Tak.
-Mogę to jakoś zmienić?
-Jasne. - spojrzałam mu w oczy, dotykając jego policzka. -Więcej do tego nie dopuścisz. Z klubem, z chłopakami, na imprezie, w Sylwestra... Nigdy. Okej?
-Okej. - uśmiechnął się muskając moją dłoń. -Przepraszam. Ach, i nie zadręczaj się nieprzyjemnościami, wziąłem to na siebie.
-Ale...
-Nikt nie będzie ci dokuczał. - uciął krótko. -Osobiście tego dopilnuję.
-Dzięki. - nie kryłam zaskoczenia. -Mamy coś jeszcze do załatwienia, prawda? - skinął enigmatycznie głową. -Cóż... Wczoraj po twoim wyjściu zadzwoniłam do producenta. Nie mogę już zrezygnować.
-Zaraz. - odchylił się, zerkając na mnie badawczo. -Chciałaś to rzucić?
-W ciągu doby pokłóciliśmy się o ten film dwa razy. Uważasz, że to w porządku? Nie potrafimy dojść do porozumienia, zatem uznałam, że się wycofam, ale już za późno. Przykro mi.
-Odmówiłabyś, ponieważ strzelałem fochy? - dopytywał przecierając powieki. -Nie wierzę... Całe szczęście, że ci na to nie pozwolili.
-Co?
-Lena, przemyślałem to i doszedłem do wniosku, że musisz tam pojechać. Docenili cię, nie mam prawa tego kwestionować. Zrozumiałem, że to dla ciebie tak samo ważne, jak dla mnie futbol i Borussia, a ty wspierasz mnie, bym osiągał sukcesy, dlatego ja powinienem zachowywać się tak samo.
-Marco, nadal jesteś pijany? A może gorączkujesz? - zachichotał, kiedy przyłożyłam dłoń do jego czoła.
-Będę gorączkował siedząc w kinie i oglądając to bagno. - mruknął, na co dźgnęłam go w bok. -No co? Może zmieniłem podejście, ale nie zaakceptuję tego, co tam zrobisz.
-Spokojnie, zabiorę cię do Barcelony na premierę. Poznasz Mario oraz jego partnerkę i przekonasz się, że równy z niego gość. Obiecuję.
-Super. - wciąż niemiłosiernie kąsał, więc pocałowałam go w kącik ust. Drażniłam go, ale poskutkowało. -Tak sobie pomyślałem... Będziemy w tym czasie na obozie w La Manga. Może mógłbym... No wiesz... Wpaść do ciebie?
-A chcesz?
-Trochę daleko, ale i tak nie zagram w pierwszym meczu, w takim razie poproszę Jürgena o wolne. Na pewno się zgodzi.
-Po tym, co odstawiłeś? - uniosłam brwi. Prychnął lekceważąco.
-Lubi mnie mimo wszystko. Nie załamie się, jeśli zniknę na jeden dzień.
-Lub rzeczywiście ześle cię do rezerw.
-Przestań, już raz to przeżywałem. - pokazałam mu język. -Powiem prawdę: że chciałbym skontrolować filmowego partnera mojej dziewczyny, bo podobno się do niej przystawia.
-Woody, ty cholerny zazdrośniku! - uderzyłam go w ramię. -Sam go zastąp.
-A mogę?
-Cóż, na pewno wypadłabym o wiele swobodniej, a ty przestałbyś się dąsać... Ciekawy pomysł.
-Nie przywykłem do uprawiania seksu przed kamerami... I przy ludziach. To raczej dość... Krępujące. - obojętnie wzruszył ramionami, lecz wiedziałam, że w środku już się gotuje. Czasem był taki bezbronny...
-Chcesz poćwiczyć? - przygryzłam wargę uśmiechając się zalotnie. Połknął haczyk, bo jego dłonie, począwszy od mojego kolana powoli wędrowały w górę.
-Dużo płacą? - spytał ze śmiechem, górując nade mną, kiedy nasze ciała silnie do siebie przywarły.
-Chcesz płacić mi za szybki numerek?
-A powinienem? - pochylił się, by musnąć moją rozpaloną szyję, rozpinając przy okazji guziczki przy bluzce. -Myślałem, że tego typu atrakcje dostanę w gratisie za dobre sprawowanie.
-Właśnie. - jęknęłam, gdy sunął palcami wzdłuż mojej klatki piersiowej wprost do zapięcia szortów. Jego dotyk wywoływał przyjemne dreszcze na skórze. Wyprostował się i ściągnął obcisły t-shirt, ukazując niewymagający dalszego udoskonalania tors. Już teraz mogłabym za niego spłonąć na stosie.
-Zamierzasz zarzucić mi, że ciągle jestem arogancki i nieuprzejmy? - syknął przyciskając moje plecy do łóżka. Zdałam sobie sprawę, że odebrał mi właśnie możliwość wyboru. Już nie odpuści.
-Nie miałabym racji?
-Może. - wypchnęłam biodra czując, że wsuwa rękę pomiędzy moje uda, powodując stłumiony krzyk. Marco Reus zaatakował dziś swoją wyuzdaną wersją. -Dlatego będę się z tobą kochał, bo moja słabość do ciebie sięga w tym momencie szczytu. I błagam, nie przypominaj mi później, że jutro idę na trening, a ty niedługo wyjeżdżasz. To odległa przyszłość.
-Okej, wariacie. - wymamrotałam, otwierając się przed nim w totalnym zapomnieniu. -Okej.
~~~
-Ciocia! - kilkuletni chłopczyk wskoczył mi na kolana, wtulając twarz we włosy. Roześmiał się, gdy połaskotałam go delikatnie. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze, że uważa mnie za członka swojej rodziny, co z kolei szalenie podobało się Marco, bo malec nie wspominał Carolin, nie musiał zatem odpowiadać na krępujące pytania chrześniaka. Rozumiałam teraz, dlaczego tak bardzo się do niego przywiązał - jego krewny rozkochiwał w sobie każdą istotę, która spędziła z nim choćby godzinę. Nie potrzebował więcej czasu.
-Wielkie dzięki, Nicholas. - rzucił piłkarz, udając obrażenie. -Skoro zostajesz z ciocią, to ja jadę do domu, tak?
-Nie! - zaprotestował dynamicznie, biegnąc teraz w jego kierunku. -Nie pozwalam ci. Lena jest fajna, ale nie kopie ze mną piłki.
-Bo jej o to nie poprosiłeś.
-Ona nie chce stać na bramce. - brzdąc wygiął usta w podkówkę, co wywołało śmiech w szerokim, można by rzec, rodzinnym gronie. Spotkaliśmy się bowiem na obiedzie u państwa Reus wraz z jego siostrami oraz ich partnerami. Z Polski przyjechali także moi rodzice i nawet Bobek z Anną znaleźli w lipcowe, niedzielne popołudnie kilka wolnych godzin. Oboje z Woody'm obawialiśmy się atmosfery, w jakiej poznają się obie strony, lecz ku naszemu zdziwieniu błyskawicznie popadli we wspólne tematy. Patrzeliśmy na tą sytuację wzruszając ramionami, po czym ucałował moją skroń. Jemu również kamień spadł z serca, ponieważ sam zaaranżował to walne zebranie, bym mogła spędzić z najbliższymi jak najwięcej czasu przed wylotem do Hiszpanii. Nie ukrywałam, przez ostatnie dni budził poważne zastrzeżenia - zaskakiwał spontanicznymi randkami, przyrządzał kolacje, sprzątał po sobie i nie śpiewał przy goleniu. Wczoraj zaprosił mnie na imprezę do Cocaine, gdzie czekały kolejne dwie niespodzianki: doskonale dogadywał się z Kają, która sporą część zabawy przetańczyła z... Robinem. Gdy usiłowałam zebrać na ten temat jakiekolwiek informacje, wszyscy zgodnie potwierdzili, że są jedynie parą towarzyszącą sobie nawzajem na sobotnich baletach. Nie posiadałam żadnych dowodów ani argumentów, że kłamią, choć nic nie składało się w całość. Reus oszalał, a Kaul obracał na parkiecie moją niedawną przyjaciółkę. Co się dzieje z tym światem?
Marco i Nico spierali się o podobno nieprawidłowo zdobytego gola, mama i tato zawzięcie dyskutowali z rodzicielami tego starszego, a mąż Yvonne, chłopak Mel i Anka słuchali opinii Lewego dotyczącej zbliżającego się sezonu. Siostry mojego ukochanego podniosły się, by pozbierać naczynia, więc zaoferowałam im swoją pomoc. Pakowałyśmy szklaną zastawę do zmywarki, gdy młoda mama położyła dłoń na moim ramieniu. Zerknęłam na nią, na co uśmiechnęła się serdecznie.
-Dziękuję ci.
-Nie rozumiem.
-Za uratowanie mojego brata. - opierała się teraz o kuchenny blat, wciąż mnie obserwując. -I za to, że z nim wytrzymujesz. W końcu przestał myśleć o Carolin.
-To nic takiego. - bezwiednie wzruszyłam ramionami. -Po prostu nie przeszkadzają mi jego wady. Z drugiej strony, są tak znikome, że prawie ich nie zauważam.
-Lena, nie żartuj. - wtrąciła Melanie. -Nie masz pojęcia, jaki był po rozstaniu. Jak odnosił się do ludzi, jak postępował, jak wiele obowiązków zaniedbywał... Przy tobie nie ma na to czasu.
-Dużo mi opowiadał o przeszłości. Wiem, jak przez to przechodził, że nie brał udziału w treningach, nie odwiedzał was...
-Nie życzę wam tego, lecz jeśli teraz też się nie uda, boję się, że znów w to wpadnie. Kocha cię i nie wybaczyłby sobie, gdyby do tego doszło.
-Dlaczego mi o tym mówisz? - spytałam niepewnie, dokładając do zmywarki puste filiżanki po kawie. Obie westchnęły.
-Abyś miała świadomość siły jego uczucia. Może nie powtarza ci tego zbyt często, ale tak właśnie jest i wierzę, że ty też to czujesz.
-Przeprowadzka z M'gladbach pomogła, prawda?
-Bardzo się cieszył, że tutaj wraca, bo nie chciał być sam. Dlatego sprzeciwiał się twojemu wyjazdowi, ale dotarło do niego, że w ten sposób cię straci.
-Nie straci... - szepnęłam kręcąc głową. -Ten film nic między nami nie zmieni.
-Marco nie ma jednak pojęcia o czymś, co ponownie może mu namieszać w głowie... A ja waham się, czy powinnam mu o tym powiedzieć.
-Mel... - podeszłam do niej i pogładziłam jej przedramię. -Więc powiedz mi. Nie chcę żyć w niepewności.
-Ale...
-Proszę. - naciskałam. -Co się stało?
-Nie denerwuj się. - zerknęła na mnie błagalnie. -Nikt z nas nie mógł na to wpłynąć.
-Melanie, ja też zaczynam się niepokoić. - wtórowała mi Yvonne.
-No okej. Ale przysięgnijcie, że nie piśniecie mu nawet słówka. Jasne?
-O co ci chodzi? - starsza z kobiet niecierpliwie przeniosła ciężar ciała na drugą stopę. Jej siostra wciągnęła powietrze i głęboko odetchnęła.
-Widziałam Caro w zeszłym tygodniu, kiedy wychodziłam z pracy. Na początku maja zamieszkała z powrotem w Dortmundzie. - wykrztusiła na jednym tchu, po czym opuściła pomieszczenie i dołączyła do rozbawionej ekipy, śmiejącej się głośno w ogrodzie. Nico właśnie powalił swojego ojca chrzestnego do parteru i bez wyrzutów sumienia rozsiadł się na jego klatce piersiowej. Przeniosłam wzrok na rodzicielkę malca - obserwowała uroczą scenkę w zamyśleniu.
-Cholera. - mruknęła wywracając oczami. -Prawdopodobnie należało to przewidzieć.
~~~
-Szlag by to trafił. - jęczał, gdy pewnego ciepłego wieczora leżeliśmy w fotelach wypoczynkowych na balkonie jego mieszkania. -Niech przesuną te nagrania jeszcze o miesiąc albo przeniosą je do Niemiec.
-Sądziłam, że wolisz, by już minęły. - zauważyłam zjadliwie, na co obraźliwie prychnął.
-Będę musiał je przetrawić, prędzej czy później. Szkoda, że nie przyznano mi prawa wyboru.
-Kochanie, naburmuszyłeś się po raz kolejny. - podniosłam się na łokciach, lustrując jego zazwyczaj opanowaną twarz. Na razie nie wychodził z roli.
-Ponieważ nie ułożyłem jeszcze planu zabijania czasu na najbliższe tygodnie. Nie wiedziałem, że to takie trudne.
-Klopp ułatwi ci zadanie, więc nie narzekaj. Uwierz, zobaczymy się szybciej, niż sobie wyobrażasz.
-Zabijania prywatnego czasu. - uściślił i otworzył oczy, gdy nie usłyszał odpowiedzi. -Sam ze sobą nie będę się kochał.
-Marco, a ty ciągle o tym samym! - krzyknęłam uderzając dłonią w czoło. -Zamówisz sobie panienkę na jedną noc.
-Zapewne nie chciałabyś mnie znać.
-A zrobiłbyś to?
-Aniołku, rozmawialiśmy o tym. - pochylił się, obejmując wargami część mojego obojczyka. -Pamiętasz? Nie zdradzam mojej dziewczyny. Zasada numer jeden.
-Wpędzasz mnie w poczucie winy. - wyszczerzyłam się, na co uniósł brwi.
-Przecież przyjadę do ciebie. Wtedy pomyślimy, hmm?
-Cóż, mogę być wykończona po erotycznych zdjęciach...
-Okej. - przerwał mi, krzyżując ręce na piersi. Roześmiałam się, na chwilę chowając twarz w dłoniach, po czym wdrapałam się na jego kolana i mocno uścisnęłam w pasie.
-Będę za tobą strasznie tęsknić. - szepnęłam w jego usta, gdy wplótł palce w moje opadające na ramiona włosy. -Wytrzymamy to. Razem.
-Dopóki jesteśmy parą, nie zamierzam sypiać z żadną inną kobietą, poza tobą. Rozumiesz? Wbij to sobie do głowy. Raz i na zawsze.
***
Ta dam :) Tajemnicę jednego z rozdziałów mamy już odkrytą :)
Po raz kolejny dziękuję wszystkim osobom, które komentują moje rozdziały. Wiedzcie, że jestem tu głównie dla Was ♡
Po raz kolejny dziękuję wszystkim osobom, które komentują moje rozdziały. Wiedzcie, że jestem tu głównie dla Was ♡
Oficjalnie zaczynam wakacje z czystym kontem (znokautowałam sesję do zera) i informuję, że rozdziały będę wrzucała nieregularnie, w zależności od możliwości czasowych i tego, w jakim tempie będą powstawały kolejne części. Mam nadzieję, że mimo wszystko zostaniecie :)
Gorących wakacji i miłej lektury! 💛❤
Oni są tacy słodcy :) =D
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Po pierwsze gratuluję znanej sesji! Najgorsze zło na świecie! �� A po drugie, to opowiadanie to czysty geniusz! Serio, kocham tego bloga jak żaden inny. Może i nie komentuję, ale wiedz, że jestem całym serduszkiem z Tobą i bohaterami tej historii.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rozdziału, to w sumie nie wiem co powiedzieć, bo jestem już w przyszłości i myślę tylko o tym, aby Caro nic tam nie namieszała, bo mimo że to fikcja, ja już chcę ją zamordować �� Także proszę Cię o dokładne przemyślenie Twojej wizji, co by Ci nie przyszło do głowy łamać obietnicy Reusa o zdradę swojej dziewczyny! Ogólnie rzecz ujmując końcówka jest rozbrajająca i ja chcę już teraz następny rozdział!
Także jeszcze raz gratuluję i życzę dużo wolnego czasu oraz weny, aby wakacje umilało nam Twoje opowiadanie! ��
Pozdrawiam :**
Dziękuję za gratulacje (masz rację, ta sesja była okropna, przed ostatnim egzaminem myślałam, że już nie dam rady, ale super pan profesor najwyraźniej przewidział, czego się nauczyłam hahah :p) i za przemiły komentarz ♡ Nawet, jeśli nie komentujesz często, cieszę się, że w ogóle jesteś :)
UsuńA swoją decyzję przemyślałam i mogę tylko powiedzieć, że nie wprowadziłam Carolin bez powodu. Będzie miała w tym opowiadaniu swoją (myślę, że dość istotną) rolę. Tylko cierpliwości :D
Również pozdrawiam ♡
AAAAA! ZGADŁAM, WIEDZIAŁAM, ŻE CHODZI O CARO :D
OdpowiedzUsuńno ale z drugiej strony czuje, ze ona cos wykombinuje, nie ma opcji ze nie.
Gratulacje zdanej sesji!
Czekam na nowy rozdzial i przepraszam, ze z bledami ale pisze z telefonu. Pozdrawiam :)
Dziękuję :)
UsuńTak, jak wspomniałam wcześniej, czas Carolin jeszcze nadejdzie... Pierwszy epizod z nią w zasadzie już niedługo ;)
Również pozdrawiam ♡
Świetnie że dodałaś ten rozdział! Czytałam go wcześniej, ale nie bardzo miałam czas skomentować, także wpadłam dzisiaj! Bardzo ładnie ze strony Reusa, że tak zapewnia swoją dziewczynę w uczuciach, swoją drogą jestem mega ciekawa jak sie potoczą losy Leny i jej filmu!
OdpowiedzUsuńOby nic nieciekawego się nie stało a po całym kręceniu Lena wróciła do zadowolonego z życia Marco i oby wszystko było okej, ale znając ciebie.. pewnie coś namieszasz! ale o to chodzi! za to kocham to opowiadanie! nie wątpię, że nie raz mnie jeszcze zaskoczysz!
Gratulacje, powodzenia i dużo słońca i radości w te wakacje, kocham ♥
Nieważne, kiedy, ważne, że w ogóle wróciłaś! :)
UsuńCzy namieszam? No może... :p Na razie wszystko dzieje się baaardzo powoli i jeszcze nie wiem, kiedy bomba wybuchnie :p Ale myślę, że będzie się działo ;)
Dziękuję za komentarz, gratulacje i również cieplutkich wakacji!
Pozdrawiam ♡
Rozdział mistrzowski!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postawa Reusa. Zaakceptował, choć było trudno i łamało to się z jego zasadami. Mimo wszystko jednak uważam, że Lenia nie powinna była się zgadzać :D Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po dobrej myśli, ale tylko tak to sobie wmawiam i czekam, aż coś wykombinujesz :))
Jestem też ciekawa jak to będzie z Caro... czy namiesza?
Wstawiaj szybko kolejny!♥
Ciepłych wakacji <3
Mam złe przeczucia, że Caro nieźle namiesza. Oby tylko Reusowi coś nie strzeliło do głowy i nie zdradził Leny. No i żeby nic nie wydarzyło się pomiędzy Mario Casasem i Leną.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Marco zaakceptował decyzję dziewczyny choć na pewno było mu ciężko.
Ciekawa jestem co Marcel Fornell uważa o kontrakcie. Pewnie się wkurzył, ale mam nadzieję, że nie będzie obrażał Leny.
Czekam na kolejny rozdział,
Mańka :)